"Jakby cierpienie uczyło, to Polska byłaby jednym z najmędrszych krajów świata." Maria Dąbrowska

Miałem sen...Rzekłbym, niemal jak Martin Luther King, ale zobaczyłem co innego. Otóż zobaczyłem w nim prezydenta Dudę na... słoniu bojowym. Następnego dnia przyśniło mi się zaś orędzie tego prezydenta, które płynęło z głośnika, w czasie kiedy po niebie sunął wielki samolot, z lekka już dymiący ostrzeliwany wściekle przez pelotki.  Nie, to nie żart, tak mi się przyśniło. W związku z czym pytam, czy nasza armia skończy swoje wzmacnianie na słoniach i pelotkach?
Pytam również o to i z innej prespektywy- z perspektywy mniejszości narodowych, których po roku 1990 znacznie nam w kraju przybyło, a przecież nie ruszyliśmy przecież z kopyta tłumnie  na Kresy (jak to bywało) z kolejnym wojskowym osadnictwem.
Każdy pamięta z tego tytułu doskonale nieodległą wizję Donalda Tuska, który z polecenia kanclerz Niemiec Angeli Merkel próbował w Polsce zorganizować masowe multi-kulti na wzór niemiecki. Nie wyszło, ale co się odwlecze to nie uciecze. Następcy, czyli PiS po początkowym patriotycznym podlizaniu się wyborcom z pomocą różnych programów społecznych postanowili jednak dokończyć dzieło tuskowe, tyle że na swój sposób. Jak pamiętamy Platforma Obywatelska chciała dokonać  anszlusu Polski z pomocą bliskowschodnich i afrykańskich nomadów "at once" drzwiami frontowymi, na masową skalę, tymczasem PiS postanowił uczynić to samo, tyle że skrycie, metodą kropelkową zastosowaną od kuchni. 
Ten tryb się sprawdził. Wyklinano więc słusznie po ulicach platformiany plan hasłami typu "Kupując kebaba osiedlasz araba" nie zwracając wcale uwagi na takie same działania rządu.
Nie, nie mam nic przeciwko przybyszom, sam nim kiedyś byłem, niemniej warto pamiętać własną historię, szczególnie kiedy ta pozostaje niezmienną. Nie ma bowiem pewności, że obecni uchodźccy z Ukrainy i islamscy imigranci nie staną się w niedalekiej przyszłości z czasem naszymi katami. Rok 1939 i to co się w nim wydarzyło wzbudza przecież  słuszny niepokój również i dzisiaj, szczególnie w sytuacji politycznej hipokryzji jaką wtłaczają nam w nasze umysły rządzący, przestrzegający z jednej strony przed niebezpieczeństwem zaistnienia nowego paktu "Ribbentrop-Mołotow", a z drugiej wciągający Polskę w wir wojny oraz w wewnętrzne niebezpieczeństwo zasadzające się ze strony ogromnej ukraińskiej mniejszości (a  także  300 tysiącach Niemców opolskich.
Mógłbym tutaj wobec tego przytoczyć wiele zapomnianych wspomnień zarówno cywilów jak i oficerów WP z pamiętnej kampanii wrześniowej o zdradzieckich zachowaniach obywateli białoruskich, żydowskich, niemieckich czy ukraińskich z polskim dowodem osobistym w kieszeni, chociaż sądzę że na niewiele się to zda, gdyż (tutaj sparafrazuję) mądry Polak po  dotkliwej szkodzie historycznej  pozostanie i tak niezmiennie głupim.