"Jeśli oni tam są, to zapewne już o nas wiedzą." Stephen Hawking

Kiedy napisałem na Neonie notkę o tym, że słyszałem na własne uszy bombardowanie, dostałem od neonowiczów z lekka po uszach, którzy uznali moją historię za idiotyczną. W pewnym momencie pomyślałem, cholera, słusznie, ale kolejna myśl była już taka: głupcze, miałeś przecież świadka, jeszcze jedna osoba słyszała to samo co ty, te wybuchy, dźwięk nadlatującego samolotu oraz wycie spadających bomb, więc...?
A później zdarzył się ten tragiczny wypadek bombardowania w  Przewodowie. Czyżbym więc słyszał to, co miało się dopiero zdarzyć? Wspomnianej otki na Neonie oczywiście dawno już nie ma, bo po zmianach technicznych pan Dżon posłał ją w niebyt, ale zostali przecież ci co ją wówczas przeczytali.
Zresztą, co tam się będę wywnętrzał niepotrzebnie, żaden ze mnie  Patrick White i jego "Wiwisekcja", niemniej pamiętam, że wedle nauki Kościoła Katolickiego każdy z nas ma dar prorokowania, widzenia przez chwilkę rzeczy zakrytych dla wielu, nieznanych, niezbadanych.
Takie słynne deja vu na przykład. Idę o zakład, że dotknęło ono każdego z nas w różnym okresie naszego życia, a jeśli nie dotknęło, to zapewne jeszcze dotknie. Żydzi mówią, że jest to właśnie ten moment, w którym Pan Bóg pozwala nam się dostrzec wręcz namacalnie, że nas stworzył i zaplanował nam ścieżkę naszego życia.
Biblia mówi  w Księdze Rodzaju,  Bóg stworzył świat  a później z gliny ulepił człowieka, tchnął w jego nozdrza życie i tak stworzonego wpuścił do Edenu, ale mimo to pojawia się  pytanie, czy aby nie poczynił  w tej materii jakichś wcześniejszych eksperymentów, no bo skąd się wzięły na ziemi te małpy, tak do nas z fizjonomii i kształtu ciała podobne?
Kiedy o to zapytałem będąc w młodym wieku księdza na lekcji religii: Proszę mi powiedzieć, proszę księdza, czy człowiek pochodzi od małpy? Ksiądz z uśmiechem zawinął w odpowiedzi rękaw i pokazując mi owłosioną rękę rzekł: Wątpisz?
Oczywiście był to z jego strony żart, ale trzeba brać jednak namiar na to, że skoro Bóg jest Miłością, nie może być jednocześnie  destruktorem własnych dzieł, stąd małpy żyją sobie dzisaj swobodnie i rozmnażają się, tylko my ludzie mający wolną wolę dążymy uparcie do zepsucia boskich dokonań, mimo że całą ziemię dostaliśmy jako nam poddaną. 
Ostatnio dużo mówi się także o UFO, a zaczęło się to mówienie od tych tajemniczych obiektów nad USA które armia amerykańska zestrzeliła. Teraz podobny obiekt pojawił się nad Rosją, wysłano ku niemu nawet myśliwce. Efekt interwencji pozstaje nieznany. 
O co więc chodzi? Dawno temu w "Egzorcyście" wyczytałem, że UFO nawiedzające świat pochodzi wyłącznie od diabła, i tutaj dotknę tematu wrażliwego dla katolików, z pewnością jest to niestety prawda, gdyż otaczający nas wszechświat to nic innego jak zakryte przed nami dwie kosmiczne cywilizacje Dobra i Zła, które od tysięcy lat zmagają się między sobą o przejęcie nad ludźmi (duszami) pełnej kontroli. Nie wiemy czy Dobry Bóg  tworząc nas, i dając nam wolną wolę w rozwoju uznał nas za jedne swoje dzieci na własnym pokładzie, czy przypadkiem nie stworzył na boku także i innych światów, które są mu równie bliskie lub nawet bliższe od naszego, o istnieniu których dowiemy się dopiero po naszej śmierci. Biblia  przecież tutaj niczego nie neguje. Zresztą, sam Zbawiciel o tym mówił o tym wyraźnie kiedy przebywał między nami, że Jego Królestwo pochodzi nie z tego świata. Chciwie czepiał się więc słów zawartych w Starym Testamencie Erich von Deniken pisząc  swoje książki o kosmitach, lecz nim je napisał ci musieli wpierw zaistnieć wizualnie i zaistnieli.
24 czerwca 1947 amerykański pilot wojskowy Kenneth Arnold jako pierwszy w świecie zauważył tajemniczą formację dziewięciu nieznanych mu obiektów przelatujących w zwartym szyku nad Górami Skalistymi.  Zaraz po tym 2 lipca 1947 zdarzył się równie tajemniczy wypadek na farmie Brazela pod Roswell, a jeszcze później ruszyła cała tego typu  lawina. Bliskie spotkania z UFO następowały wręcz raz za razem. Stworzono w tym celu nawet słynny projekt "Blue Book", aby problem ogarnąć i ostatecznie wyjaśnić, najęto do niego naukowców, ale nic generalnie z tego nie wynikło. Ludzie dalej widzieli UFO na niebie, a czasem nawet stwory niepodobne do niczego wcześniej im znanego, jak np. latający człowiek Ćma, krwiożercza chupacabra, włochate, olbrzymie Yeti, ekscytowano się tymi historiami i wracano do swojej szarej rzeczywistości. Na jedno wszakże tylko nie zwrócono uwagi, że wspomniana nadaktywność UFO  objawiała się najbardziej wówczas, kiedy naszemu światu zagrażał poważny konflikt zbrojny o globalnym zasięgu. Czy dzisiaj nie jest podobnie? Ale oczywiście może jestem w błędzie, więc nie ma się czego tak bardzo obawiać...