Nie było żadnego wyzwolenia Auschwitz-Birkenau

Na SG Neonu widnieje notka szacownego Zawiszy Niebieskiego opowiadająca o rosyjskiej propagandzie, dotyczącej  m.in. wyzwolenia obozu niemieckiego Auschwitz-Birkenau.
Przez dziesiątki lat wmawiano nam w szkołach, książkach i  w mediach, że niemiecki obóz zagłady w Oświęcimiu wyzwolili Rosjanie, gwoli prawdy to bramę obozu otworzyli żołnierze 1 frontu Ukrańskiego, ale tak naprawdę nikt jej nie otworzył, była otwarta.
Niemcy bowiem nim front na Wiśle ruszył zdążyli się ewakuować z obozu wraz z większością więźniów, którzy ginęli masowo w okrutnym marszu śmierci na zachód ( o czym poniżej).
Więc po cóż te bajki około wyzwoleńcze?
Jak słusznie zauważył czcigodny Zawisza stosuje je się do dzisiaj dla wygodnej propagandy, która miała wtedy (a teraz?) przykryć  masowe zbrodnie popełniane  na Polakach  przez sowieckich gierojów aspirujących do roli wyzwolicieli.
Tak więc, ani Warszawa nie została wyzwolona z rąk niemieckich,  ani  też niemiecki obóz zagłady w Oświęcimu z rękoma rosyjskimi.  Idąc przez Polskę  w kierunku Berlina, Armia Czerwona bowiem niszczyła wszystko, co stało jej na drodze, również miasta.
Jednak np. takiemu Krakowowi, udało się  wyjść ze zniszczeń obronną ręką.
Dlaczego?
Przecież Armia Czerwona nie słynęła z wyzwalania miast, tym bardziej że Rosjanie mieli swoją skuteczną technikę oblężniczą (stosowaną i dzisiaj na Ukrainie) polegającą  na konsekwentnym bombardowaniu i ostrzeliwaniu z dział dalekiego zasięgu wszystkiego, co stało jej na drodze, także miast.
Jednak Kraków mimo tego ocałał.
Marszałek Koniew się tutaj mocno postarał? Był wykształconym oficerem, więc wiedział jaka perła historyczno- architektoniczna stoi na jego drodze? Tak bowiem latami twierdzono w szkołach, książkach. Z tego powodu marszałkowi Koniewowi krakowski magistrat za starania wystawił nawet pomnik, który później ze wstydem jednak  zdemontował.
Nonsens, Kraków leżał na drodze do Górnego Śląska, matecznika hut, kopalni i innych wartych gry wojennej zakładów przemysłowych, a więc tego wszystkiego czego Stalin potrzebował wówczas najbardziej i co zakreślił nawet  na mapie pod nazwą "złoto".
To dzięki temu Kraków ocalał, mimo że Niemcy zaplanowali dla spokojnego grodu polskich królów taki sam los jak dla zbuntowanej  Warszawy.  Jednak błyskawiczny manewr oskrzydlający wojsk 1 Frontu Ukraińskiego im to uniemożliwił.
A jak wyglądało naprawdę wyzwolenie Auschwitz przez Rosjan, który również znajdował się na drodze do skarbu? Ano tak:

"W połowie stycznia 1945 roku Niemcy czując na swojej skórze że Auschwitz długo nie przetrwa rozpoczęli ostateczną likwidację obozu. Od 17 do 21 stycznia 1945 roku wyprowadzono z KL Auschwitz i jego podobozów około 56 000 więźniów w pieszych kolumnach ewakuacyjnych, głównie na zachód, przez Górny i Dolny Śląsk. Tylko około 2200 więźniów z dwóch podobozów – „Eintrachthütte” w Świętochłowicach i „Laurahütte” w Siemianowicach – ewakuowano 23 stycznia transportem kolejowym. Główne piesze trasy ewakuacyjne wiodły do Wodzisławia Śląskiego i Gliwic, skąd więźniów wywożono dalej na zachód koleją. Jedna z najdłuższych tras przypadła do przebycia 3200 więźniom z podobozu w Jaworznie. Wiodła ona do KL Gross-Rosen na Dolnym Śląsku, a jej długość wynosiła 250 km. Razem z dorosłymi więźniami wyruszyli w drogę także małoletni więźniowie – dzieci żydowskie i polskie. Na wszystkich trasach esesmańscy konwojenci strzelali zarówno do więźniów usiłujących zbiec, jak i do więźniów nienadążających za współtowarzyszami z powodu wyczerpania fizycznego. Zarówno piesze, jak i kolejowe trasy ewakuacyjne usłane zostały tysiącami zwłok więźniów zastrzelonych oraz zmarłych z wycieńczenia lub przemarznięcia. Tylko na Górnym Śląsku poniosło śmierć około 3000 ewakuowanych więźniów. Ocenia się, że w trakcie całej akcji zginęło co najmniej 9000 więźniów KL Auschwitz, choć ich liczba może nawet sięgać 15 000.
20 stycznia 1945 roku wysadzono w powietrze krematoria: II i III, a 26 stycznia – znajdujące się dotąd w stanie pełnej zdatności do użytku krematorium V. 23 stycznia podpalono tzw. Kanadę II, kompleks baraków – magazynów z mieniem pozostałym po ofiarach eksterminacji. W niepewnej sytuacji znalazło się blisko 9000 więźniów, w większości chorych i skrajnie wyczerpanych, pozostawionych w obozie macierzystym (Stammlager, Auschwitz I), Birkenau (Auschwitz II) i podobozach. Nie nadawali się oni do ewakuacji pieszej, więc władze SS dążyły do zgładzenia wszystkich lub niemal wszystkich tych więźniów. Tylko zbieg okoliczności sprawił, że w większości uniknęli oni zagłady. Pomiędzy wymarszem z obozu ostatnich kolumn ewakuacyjnych a nadejściem żołnierzy Armi Czerwonej SS zdążyła ich jedynie wymordować  m.in. w podobozach: „Fürstengrube” w Wesołej, „Tschechowitz-Vacuum” w Czechowicach i „Blechhammer” w Blachowni Śląskiej – było to około 700 więźniów żydowskich."

To z tymi SS-manami starli się zapewne 27 stycznia żołnierze marszałka Koniewa. Jeśli uznać to za wyzwolenie obozu, to czapki z głów, mimo że na  rosyjskie "Urra", poległo w walce z cofającym się SS  230 żołnierzy sowieckich.
Powierzchnia Auschwitz wynosiła zresztą 140 hektarów, nie dziwne więc że jeden z ocalałych z niemieckiej masakry więźniów wspominał po latach, że po prostu następnego dnia zmienił się w obozie pomiędzy drutami kolor mundurów.
I chyba tak można nazwać owe "wyzwolenie" Polski przez Stalina z rąk Hitlera - zmienił się jedynie kolor munduru. Praktyka doświadczania Polaków pozostała jednak dalej ta sama.