Są rzeczy które przerastają nasz umysł, dlatego słuchającym o tym trudno w nie uwierzyć

Notka po edycji 
Tę notkę w wersji short wrzuciłem wcześniej na Salon 24 bardzo późnym wieczorem licząc na jakichś odzew, gdyż wiem że z mojego miasteczka pochodzi kilku aktywnych blogerów S24, bądź mieszkają w najbliżej okolicy.
Niestety, nikt się nie odezwał, admini spali jak zarżnięci, notka nie weszła nawet na pasek, a sprawa jest gatunku zjawisk nieprawdopodobnych, chociaż w dzisiejszych czasach grożnych. Otóż  wczoraj późnym wieczorem wyczytałem na portalu TVP Info, że pan Żaryn zorganizował w mediach akcję dementującą, skierowaną przeciwko nieustającym powtarzającym się w sieci informacjom jakoby rząd Dobrej Zmiany szykował się do ucieczki z Polski.  Nie wiem, nie słyszałem o tym wcześniej - ale obecnie bym skłamał, gdyż wspomniał o tym przecież kolega Maur w jednym z komentarzy na Neonie.
Tymczasem wczoraj jeszcze przed przeczytaniem tej informacji, czyli 1 października tuż przed 20.00 usłyszałem coś innego.
Usłyszałem bowiem będąc na zewnątrz nadlatujący "niespiesznie" odrzutowiec, który dokonał w niedalekiej odległości od mnie (jakieś 200 metrów) nieoczekiwanego ... szybkiego bombardowania nieznanego mi celu w okolicy rzeki Świder pod Warszawą.  Ponowię więc pytanie i tutaj.
Może ktoś coś wie na ten temat? Ktoś coś słyszał, zauważył? Pytam szczególnie tych blogerów N24  którzy z mieszkają w okolicy rzeki Świder na wysokości Józefowa w okolicy mostu kolejowego. Zapytuję albowiem nie tylko ja słyszałem. Ostrzał usłyszała również i moja koleżanka, tyle że wytłumiony ścianami, gdyż w tym czasie przebywała w budynku.  Czyżbyśmy ulegli we dwoje jakiejś wspólnej halucynacji? Nie, to niemożliwe! Zdarzenie było jak najbardziej tak realne i wyglądało przy tym tak groźnie że nie robiłbym z siebie teraz wariata pisząc o tym, tym bardziej że obecna władza wiele spraw przed nami ukrywa.

W zupełnych ciemnościach, bo i niebo dodatkowo zasnute było szczelnie chmurami, ponad drzewami słychać było na początku nadlatujący wojskowy samolot, one mają taki charakterystyczny szum silnika, więc łatwo je odróżnić od tych rejsowych czy helikopterów, który w dodatku jakby obniżył swój lot, aby następnie po dosłownie chwili rozległ się w powietrzu przeszywający ostry gwizd, jaki można usłyszeć tylko przy spadającej bombie. Po nim zaś nastąpiła seria krótkich eksplozji. Nie wiem jak świszczą odpalane rakiety, ale może to była nie tyle bomba lecz właśnie odpalone rakiety. Nie jestem wojskowym, ale mniemam że jeśli nie uległem jakieś dźwiękowej fatamorganie, to byłem świadkiem jakiegoś lotniczego starcia nad obszarem cywilnym lub ćwiczeń, bo w okolicy o ile wiem poligonu nie ma, ale jest W jakim celu więc nastąpiło to bombardowanie? Można się tylko domyślać...albo lepiej nie myśleć o tym wcale, bo w jakim celu szarpać sobie nerwy?
Uporczywie przeglądałem jednak  internet szukając wzmianki o zajściu, którego byłem mimowolnym świadkiem. Niestety, nic, null, zero, cisza, jakbym to co słyszał nigdy nie nastąpiło, bo nie miało miejsca. Koleżanka która wierzy w różne historie niesamowite, powiedziała mi, że w ten sposób Bóg dał nam obojgu przez moment odczuć czym jest wojna. Stwierdziła tak dlatego  gdyż oboje mamy grupę krwi RH(-) co niektórzy uważają za jakieś moce nadprzyrodzone. Machnąłem ręką na to wyjaśnienie, albowiem znaczyłoby to tyle, że skoro słyszeliśmy oboje nalot, a nikt inny nie oprócz nas tego nie słyszał, to znaczy że przesunęliśmy się... w czasie do przodu. Niemniej wrażenie nalotu było tak okropne, tak niesamowite że pewnym momencie w obawie o własne życie podbiegłem i przywarłem do ściany budynku szukając tam schronienia.