czyli niósł ślepy kulawego

Ostatnio polityk Zjednoczonej Prawicy Jarosław Sellin stwierdził, że Ukraińcy będą musieli uznać zbrodnię ludobójstwa na Wołyniu. Roześmiałem się, bo jeśli tak, to rząd Dobrej Zmiany  musiałby wpierw wcześniej neo banderowskiemu rządowi Żyda Żeleńskiego zasadzić przysłowiowego, solidnego, politycznego i finansowo-gospodarczego kopa w de; ale jeśli "rząd" gada publicznie, i to w trakcie święta Wojska Polskiego i Cudu nad Wisłą, że Rzeczpospolita jest sługą Ukrainy, to słowa Jarosława Sellina należy uznać za swego rodzaju postępującą martwicę mózgu tegoż "rządu". Każdy bowiem wie, jak nas traktuje Ukraina, i każdy doskonale widzi, że politycy Dobrej Zmiany powinni zasiadać  nie w Sejmie RP, ale bardziej w ławach kijowskiego parlamentu. Obrzydliwością niemałą jest również to, że w ramach prowadzenia antypolskiej polityki przekręcają oni celowo historię Rzeczpospolitej i Ukrainy.

Wiadomo, dla Ziuka socjalisty dobry był i knut kryminalisty, bo bez dwóch zdań krótkowzroczna i łatwowierna polityka Piłsudskiego względem Ukrainy doprowadziła ostatecznie do ludobójstwa Polaków na Wołyniu, a później w Małopolsce. Obecna władza prokuruje nam jednak wzorem dawnej podobny los, jeśli nawet nie gorszy od wołyńskiego. Polsce w dzisiejszych stosunkach z Kijowem potrzeba zatem i to na gwałt nie miałkiego Dudy, bezwolnego starca Kaczyńskiego czy farbowanego patrioty  Morawieckiego, ale konkretnego Jaremy Wiśniowieckiego.